Maj 2020: Wybory w czasach zarazy

Wyobraźmy sobie, że mamy kandydata na prezydenta w nadchodzących wyborach. Spełniliśmy wszystkie wymogi formalne, mamy struktury, mamy też sensowny budżet wyborczy. Zaczęliśmy z pompą i kandydata udało się zaprezentować w paru mainstreamowych mediach. Jeździmy po kraju z nim prezentując program wyborczy, jednocześnie zbierając podpisy. W międzyczasie trwa intensywna kampania w Internecie, w tym w mediach społecznościowych dzięki rozproszonej sieci sympatyków na wielu grupach. Konkurenci mają oczywiście znacznie większe możliwości, mają więcej sympatyków, mają większy budżet, a niektórzy mają fory, jak np. aktualny Prezydent. I wszystko to jest w miarę naturalne dla naszej młodej demokracji… do dnia 4 marca.

Wszystkie partie i organizacje wystawiające swojego kandydata po 12 dniach tracą możliwość prowadzenia kampanii wyborczej w terenie, a jednocześnie zbierania podpisów bez narażania siebie i sympatyków. Silne partie już dawno zdążyły zebrać wymagane 100 000 podpisów, niektóre nawet ze sporym zapasem. Nam brakuje jeszcze podpisów i nie mamy szans już ich zebrać w terenie, mimo ogromnej mobilizacji wśród sympatyków. W takiej sytuacji jest wielu kandydatów mniejszych partii lub inicjatyw obywatelskich.

Te oddolne organizacje nagle zostają pozbawione czynnego prawa wyborczego.

Taką sytuację mamy teraz w Polsce. Podobne zastrzeżenia przedstawił Sędzia Wojciech Hermeliński, były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej. Sędzia zauważył ponadto, że osoby poddane kwarantannie również są lub będą de facto pozbawione prawa wyborczego – nie będą mogły zbierać podpisów ani oddać głosu, jeśli sytuacja kwarantanny przedłuży się na okres wyborów.

Już teraz widać jaskrawo, że najbardziej poszkodowane są w takiej sytuacji małe ugrupowania, które zasadnie będą zgłaszać protesty wyborcze. Sędzia wskazał także, że równie zasadne protesty wyborcze będą mogły składać osoby odizolowane.

To jest jedna strona medalu. Drugą są komisje wyborcze, do których obsadzenia potrzeba prawie 300 tys. osób. Od lat PKW zgłaszała problemy dotyczące braku chętnych do zasiadania w tych komisjach. Komisje te głównie były zasilane przez chcących dorobić studentów i emerytów – czyli grupę najbardziej narażoną na koronawirusa. Może zatem dojść do sytuacji, że Komisje Wyborcze nie zostaną powołane, bo nikt nie będzie chciał ryzykować życia i zdrowia, ani wielodniowej kwarantanny dla 500 zł. Ciężko sobie też wyobrazić członków komisji ubranych w kombinezony ochronne (300 tys. sztuk) w momencie, kiedy brakuje ich w szpitalach.

Pandemia z całą pewnością przełoży się również na frekwencję. Obywatele w obawie o swoje zdrowie po prostu zostaną w domach. Przyszły Prezydent będzie miał zatem bardzo słaby mandat.

Partia Możemy! nie wystawiła kandydata w tych wyborach. Widzimy jednak, że w wyborach w takiej formule bylibyśmy z góry postawieni na przegranej pozycji.

Apelujemy zatem do władz o uwzględnienie uwag i odłożenie wyborów prezydenckich na termin bezpieczniejszy.

Powiązane wpisy