Trzaskowski czy Duda?

Przed nami druga tura wyborów. Czym i w jakim stopniu startujący w niej kandydaci różnią się od siebie z punktu widzenia klasycznie liberalnego lub wolnościowego wyborcy? A może wcale się nie różnią?

Zapraszamy do analizy.

Patrząc na obietnice składane przez obu kandydatów przed wyborami, można dostrzec przede wszystkim posunięty do skrajności populizm. To znaczy – zarówno Andrzej Duda, jak i Rafał Trzaskowski obiecują ogromne wydatki z budżetu państwa na rozmaite cele – aby tylko ludziom żyło się lepiej – unikając jednocześnie wskazania, skąd na to wezmą pieniądze. Jeśli już mówią o podatkach, to głównie w kontekście chwalenia się ich rzekomym obniżaniem (Duda) czy obietnic ich wetowania (Trzaskowski).

Jak w szczegółach ten populizm wygląda?

W przypadku urzędującego prezydenta, obietnice wydatków (czasami wspierane już składanymi projektami ustaw) dotyczą: uruchomienia środków na inwestycje mające zachować i rozwinąć „co najmniej milion” miejsc pracy (CPK, przekop Mierzei Wiślanej, Baltic Pipe, gazoport, Via Carpatia, Via Baltica, S6, S10, korytarze kolejowe dla CPK, Fundusz Inwestycji Lokalnych, Rządowy Program Dróg Lokalnych, Fundusz Modernizacji Szkół, budowa krajowej sieci onkologicznej, rozbudowa i modernizacja szpitali powiatowych, dopłaty do amatorskich klubów sportowych, budowa zbiorników retencyjnych, narodowy program sadzenia drzew), wsparcia socjalnego o charakterze głównie prorodzinnym (utrzymanie dotychczasowych programów 500+, 300+, Mama+, wprowadzenie bonu wakacyjnego na każde dziecko, wsparcie dla dziadków pomagających w opiece nad dziećmi, 13. emerytura – były wspominane i kolejne –  darmowe leki dla osób po 75 roku życia, program Opieka 75+, dodatek solidarnościowy dla tych, co stracili pracę w wyniku epidemii), a także inwestycji związanych z Internetem (światłowód w każdym domu i budynku użyteczności publicznej, darmowy Internet w każdej szkole, służbowy komputer dla każdego nauczyciela, komputery i dostęp do Internetu dla biedniejszych uczniów). Andrzej Duda w przeważającej większości nie wskazał nie tylko źródeł finansowania (można się domyślać, że bezpośrednio lub pośrednio z kieszeni podatników, bo o cięciach innych wydatków nie wspomina), ale także nie podał, ile to wszystko ma kosztować.

Obietnice Rafała Trzaskowskiego nieco łatwiej policzyć, gdyż w części z nich podaje on liczby. I tak można oszacować, że zwiększenie wydatków na rolnictwo do 3% PKB, wzrost publicznych wydatków na zdrowie do 6% PKB, wzrost wydatków na wojsko do 2,5% PKB, wyższe płace nauczycieli z zarobkami równymi co najmniej średniej krajowej, minimum 30 mln na miasto powiatowe na inwestycje lokalne, 10 tys. zł dla każdej rodziny na ekoremonty w programie dziesięcioletnim, 50 tysięcy stypendiów dla najwybitniejszych uczniów po 1000 zł miesięcznie oraz „bon na kulturę” dla dzieci i osób do 21. roku życia w wysokości 100 zł rocznie kosztowałyby sumarycznie ok. 140 miliardów złotych rocznie. Do tego dochodzą obietnice: utrzymania programu 500+ (zawetowania każdej próby jego naruszenia), dodatkowych 200 zł do emerytury dla kobiet za każde dziecko, wyższych emerytur dla kobiet ubezpieczonych w KRUS, wyższych płac dla personelu medycznego, emerytur dla artystów, 5% dodatku emerytalnego dla członków OSP, zwiększenia nakładów na kulturę, bezpłatnych żłobków i przedszkoli, kredytów na „mieszkania dla młodych”, branżowych tarcz antykryzysowych, stypendiów dla żołnierzy Wojsk Ochrony Terytorialnej, finansowania przez państwo zabiegów in vitro oraz finansowania mediów publicznych w mniejszym stopniu z reklam i nie z abonamentu, który ma zostać zlikwidowany. Równocześnie kandydat wysunięty przez Koalicję Obywatelską obiecuje zwolnienie z PIT osób zarabiających do 30000 zł rocznie (wynagrodzenie minimalne), podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł dla osób zarabiających do 65000 zł rocznie (nieco mniej niż obecna średnia krajowa), płacenie CIT dopiero w momencie wypłaty dywidendy, większy udział samorządów w dochodach z PIT i CIT, a także wetowanie każdego podatku, „który obciąża obywateli”. Jednak ewentualna realizacja wymienionych wcześniej obietnic musiałaby oznaczać podniesienie innych podatków lub znaczące zwiększenie deficytu budżetowego, które i tak w końcu musieliby sfinansować podatnicy.

Ocena kandydatów: Duda: -1, Trzaskowski: -1

Co oprócz populizmu?

Jeśli chodzi o gospodarkę, Andrzej Duda poza wielkimi inwestycjami państwowymi zapowiada zmuszenie „dużych sieci handlowych” do „zaopatrzenia się w określony przez państwo asortyment rolno-spożywczy pochodzący z naszego kraju, a nawet powiatu, w którym działają” oraz dodatkowo obowiązek podawania na paragonach informacji, które towary zostały wyprodukowane w Polsce (co wiązałoby się z wymianą kas fiskalnych). W przypadku Rafała Trzaskowskiego mamy obietnicę projektu ustawy  „o równej płacy za pracę tej samej wartości” oraz tzw. „Zielonego Ładu” – odejścia od węgla w energetyce do 2040 roku, a do 2050 roku zerowego bilansu emisji gazów cieplarnianych. Chce on także finansować z Polskiego Funduszu Rozwoju „sektor kreatywny” (gry, filmy i seriale) oraz budowę sieci szerokopasmowych. Obaj kandydaci pragną więc tak silniejszego bezpośredniego angażowania się państwa w gospodarkę, jak i dalszego ograniczania swobody prywatnej działalności gospodarczej. W przypadku Andrzeja Dudy poparcie dla etatyzmu uwiarygodnione jest dodatkowo ograniczającymi wolność gospodarczą ustawami, jakie podpisywał: takimi, jak ograniczenie handlu w niedziele, „apteka dla aptekarza”, ograniczenia w obrocie ziemią rolną, ustawa o podatku handlowym czy ograniczenia w budowie farm wiatrowych.

Ocena kandydatów: Duda: 1, Trzaskowski: -1

W obszarze edukacji obaj, o dziwo, składają częściowo (mało konkretne) obietnice idące w kierunku wolnościowym, ale „równoważone” postulatami idącymi w kierunku przeciwnym. Rafał Trzaskowski obiecuje „odchudzenie” podstawy programowej, ale równocześnie inne punkty jego programu wyborczego (większa liczba godzin nauki języka angielskiego, „projektowe piątki”, zajęcia z przedsiębiorczości, nauka o klimacie) wskazują, że pod pewnymi względami chętnie by ją rozszerzył. Z kolei Andrzej Duda zapowiedział „ułatwienia dla edukacji domowej”, „decydujący wpływ rodziców na formę i treść zajęć dodatkowych w szkołach i przedszkolach” oraz „prawo rodziców do decydowania w jakim duchu chcą kształcić dzieci”. Równocześnie jednak chce zakazu propagowania w instytucjach publicznych (a więc i w szkołach, przynajmniej publicznych) „ideologii LGBT”. Co z rodzicami, którzy chcieliby kształcenia swoich dzieci w duchu np. akceptacji dla homoseksualistów i osób transgenderowych – czy w przypadku wygranej Andrzeja Dudy oni również będą mieli do tego prawo?

Ocena kandydatów: Duda: 0, Trzaskowski: 0

W obszarze, nazwijmy to, informacyjnym Andrzej Duda pozuje na championa wolności w Internecie, obiecując sprzeciw wobec cenzury w sieci, filtrowania i monitorowania treści oraz ochronę prywatności użytkowników. Jednak obietnice te brzmią mało wiarygodnie w świetle tego, że w trakcie swojej kadencji podpisał ustawy nakazujące blokowanie stron z nielegalnym hazardem (w tym grą w pokera), dające możliwość blokowania „danych informatycznych” mających związek ze „zdarzeniem o charakterze terrorystycznym” (za takie może być uznane np. ujawnienie informacji objętych klauzulą tajności) decyzją nawet szefa ABW oraz nakładające obowiązek zbierania danych osobowych przy zakupie kart pre-paid. Natomiast Rafał Trzaskowski deklaruje (mało konkretnie) „wolność w kulturze” i walkę z artystyczną cenzurą „w każdym kontekście – prawnym, instytucjonalnym i finansowym”; w przeciwieństwie do aktualnego prezydenta wydaje się za to być zwolennikiem rozszerzenia i podwyższenia opłaty reprograficznej, czyli tak zwanego „podatku od smartfonów”, gdyż „jeśli chodzi o to, aby duże korporacje płaciły większe podatki w Polsce, dzieliły się swoim dochodem, bardziej sprawiedliwie np. z przemysłem kreatywnym, który został niesłychanie poszkodowany po epidemii, to tutaj trzeba o tym rozmawiać”.

Ocena kandydatów: Duda: 0, Trzaskowski: 0

Co do kwestii ustrojowych i związanych z organizacją państwa, to choć obecny prezydent nie porusza ich w swoim programie wyborczym, wszyscy wiedzą, że aktywnie brał udział w podporządkowaniu sądownictwa i mediów publicznych politykom rządzącej partii – podpisując odpowiednie ustawy czy powołując sędziów. Rafał Trzaskowski zadeklarował natomiast m. in. likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, „wybranie Krajowej Rady Sądownictwa w zgodzie z europejskimi i konstytucyjnymi wymogami” oraz projekt ustawy o powoływaniu Prokuratora Generalnego przez Prezydenta RP na sześcioletnią kadencję – czyli powrót w wymienionych kwestiach do stanu sprzed zmian wprowadzonych przez PiS. Zapowiedział także „niezależność mediów publicznych”. W tym przypadku należy uznać kandydata Koalicji Obywatelskiej za nieco bardziej sprzyjającego wolności, gdyż mniejszy wpływ parlamentu na wybór sędziów, niezależność Prokuratora Generalnego od rządu oraz nieco mniejsza możliwość bezpośredniego wpływu rządu na publiczną telewizję i radio trochę krępuje ręce politykom zamierzającym tę wolność zabierać.

Ocena kandydatów: Duda: 0, Trzaskowski: 1

Pozostaje obszar „obyczajowy”. Tutaj widać szczególną aktywność Andrzeja Dudy, który już wniósł projekt zmiany Konstytucji zakazujący przysposobienia przez osobę pozostającą we wspólnym pożyciu z osobą tej samej płci. Uniemożliwiłoby to m. in. przysposobienie dziecka po np. śmierci jego rodziców przez krewnego pozostającego w takim związku oraz groziłoby rozwiązywaniem przez sądy już istniejącego stosunku przysposobienia w przypadku, gdyby adopcyjny rodzic wszedł w takie pożycie. O ile zmiana Konstytucji jest tu mało prawdopodobna, o tyle zmiana np. kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w przypadku, gdyby Andrzej Duda został wybrany ponownie – już tak. Ponadto obecny prezydent deklaruje ogólnikowo „obronę instytucji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny” oraz „wzmocnienie ochrony dzieci przed pornografią”. Ze swej strony Rafał Trzaskowski zadeklarował złożenie projektu ustawy o związkach partnerskich (choć w wersji złożonej w Sejmie w 2012 r., która nie dawała partnerom możliwości wspólnego rozliczania podatku dochodowego ani zwolnienia od podatku od spadków i darowizn, a tym bardziej możliwości uzyskiwania wspólnej opieki nad dziećmi ani ich przysposabiania), stwierdzając jednocześnie, że jest przeciwny adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Zapowiedział też weto dla zaostrzenia prawa aborcyjnego – co kontrastuje ze składanymi kilkakrotnie przez jego kontrkandydata deklaracjami o podpisaniu ewentualnej ustawy zakazującej aborcji tzw. „eugenicznej” (tzn. w sytuacji, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu). Tu również kandydata KO należałoby uznać jako nieco bardziej sprzyjającego wolności, choć zwolennicy przyznawania praw dzieciom nienarodzonym mogą uznać inaczej. W tym momencie warto jednak wspomnieć, że zakaz aborcji “eugenicznej” może zostać wprowadzony również wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, na który czekamy od 23 grudnia 2019 r. – niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem.

Ocena kandydatów: Duda: -1, Trzaskowski: 1 

Jak widać, poza dwoma ostatnimi obszarami różnice między kandydatami nie są duże. Warto jednak wziąć pod uwagę jeszcze jedno: możliwości wprowadzenia swoich – w większości antywolnościowych i etatystycznych – obietnic w życie przez każdego z kandydatów. Dopóki w Sejmie większość ma Zjednoczona Prawica, dużo większe szanse na realizację swoich obietnic ma Andrzej Duda. W przypadku Rafała Trzaskowskiego realne pozostają jedynie obietnice wetowania – podatków „obciążających obywateli”, zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych, „naruszenia” programu 500+ (co w przypadku obecnej większości parlamentarnej jest nieprawdopodobne) i ustaw sprzecznych z „Zielonym Ładem”. Reszta zależy praktycznie od porozumienia z PiS, które w sytuacji obecnej wojny politycznej będzie trudne do osiągnięcia.

Ocena kandydatów: Duda: -1, Trzaskowski: 0

Podsumowanie:

Powiązane wpisy